Jeszcze 6 dni temu w Krakowie słońce świeciło a tu już tyle śniegu...Długo zimy nie było i jak przyszła to raz a dobrze... życie :)
Aczkolwiek ja z domu się nie ruszam bo zapomniałam zabrać z Tarnowa zimowych butów (czyt. nieprzemakalnych kozaczorów na mega śnieg) no i co wyjdę z mieszkania to mam wodę w bucie. Ahh...
Za 5 dni kończy się moje candy :D Tylko 8 chętnych póki co ale wg mnie jak na początek bloga to i tak bardzo dobry wynik :) Niestety mam też złą wiadomość... nie wiem czy na zdjęciu widać, ale były tam... kurczę mam to na końcu języka i mi wyleciało jak to się nazywa... to co się patyczkiem do lodów przykleja :D Więc właśnie nie mogę tego nigdzie teraz znaleźć i mam mały problem :( Nie mam pojęcia gdzie to dałam, bo wszystkie inne rzeczy schowałam do woreczka a tego nie ma :( ALE w zamian za to dołączę coś innego :) Jak wspomniałam to candy nie jest duże bo wielu rzeczy nie posiadam... jest kilka arkuszy papieru, trochę wstążki, cekiny, ćwieki.... i dołączę jeszcze kilka silikonowych stempelków i... jeszcze coś ;) Mam nadzieję, że się spodoba :)
Miłego dnia wszystkim życzę!!!
A i jeszcze zmieniłam wystrój bloga, żeby pasował do tego śniegu za oknem :)
I przypominam o candy, można się jeszcze zgłaszczać!